fot. flickr/CC
Być czarnym kotem to pech - nie dość, że oskarża się je od wieków o złe moce i przynoszenie pecha nomen omen, to jeszcze dochodzą niepokojące wieści z całkiem współczesnego świata mediów. Większość osób ogłaszających czarne koty do adopcji, już domyśla się, o co chodzi.
Schroniska dla bezdomnych zwierząt w Wielkiej Brytanii przepełniają czarne koty, a ich liczba stale rośnie. Ponad 70% z ponad 1000 kotów w brytyjskich schroniskach to osobniki czarne lub biało-czarne. Według RSPCA (Królewskiego Towarzystwa Zapobiegania Przemocy wobec Zwierząt), przyczyny są różne, ale główne to trudność w rozróżnieniu poszczególnych czarnych kotów oraz słabe zdjęcia adopcyjne.
Co ciekawe, dane dostarczone przez podobną organizację ze Stanów Zjednoczonych (ASPCA) wskazują, iż Amerykanie najchętniej przygarniają właśnie czarne koty. I trudność w dobrym sfotografowaniu czarnych jak sadza zwierząt nie ma tu żadnego znaczenia. Być czarnym w USA to szczęście.
Zawodowi fotografowie radzą, by robić zdjęcia kotów w dziennym dobrym oświetleniu, raczej z poziomu kociego, kreować scenerię, a nie tylko czekać aż kot podejdzie do aparatu. Bardzo pomocne jest też wykonywanie zdjęć w surowych plikach RAW zamiast w JPG., i w programie do obróbki (Camera Raw lub programy dołączane na płytce do większości aparatów cyfrowych, tych oczywiście, które mają opcję zdjęć RAW) podciąganie kontrastu i jasności. Należy też unikać zdjęć w pełnym słońcu, przy sztucznym świetle, z lampą błyskową. Jeśli już flash, to przysłonięty np. kartką papieru czy kartonikiem, łagodzącymi błysk lub rozpraszającymi. Można też zakupić specjalną nasadkę rozpraszającą na lampę błyskową.
"Nie ma zwierząt niefotogenicznych." jak mawia profesjonalny fotograf Jim Dratfield - "Czarne koty są tak samo piękne i atrakcyjne dla fotografii jak ich inaczej umaszczeni pobratymcy".
I tego należy się trzymać.
źródło: koty.pl